Na pierwszym planie Janusz Olejniczak;
fot. Marta Skotnicka-Karska
Jutro, 29 października 2024 roku świat muzyczny pożegna Janusza Olejniczaka. Można się spodziewać, że liczni wielbiciele kunsztu tego niezwykłego pianisty stawią się o godz. 11 na uroczystość w kościele Wizytek w Warszawie, wielu też zapewne zaduma się gdzieś w zaciszu domowym, może słuchając jego wykonań, może wspomnień. Piękną audycję zapowiedziało właśnie o tej porze Radio dla Ciebie: o Artyście będą mówić Jerzy Maksymiuk (dyrygent, ale też kompozytor i pianista, który jeszcze niedawno grał w duecie z Januszem Olejniczakiem) oraz Jerzy Kisielewski (dziennikarz, syn Stefana Kisielewskiego – kompozytora, pianisty, pisarza).
Dorobek Janusza Olejniczaka to nie „tylko” Chopin, ale nie ulega wątpliwości, że wielu z nas, w tym muzyków i muzykologów, za Chopina pokochało go najbardziej. Zapewne wzmocniła te uczucia rola zagrana w filmie Błękitna nuta – podobnie jak on niezwykłym, wręcz kontrowersyjnym, w reżyserii Andrzeja Żuławskiego, z roku 1991. W takiej chwili, jak teraz, może to nie wstyd dać upust uczuciom.
Jego gra była niepozbawiona emocji, a jednak doskonale wyważona i zdyscyplinowana. Nie było po nim znać wysiłku, wyczuwało się wielkie skupienie nawet wtedy, gdy tematem był muzyczny żart. Wiele cech jego gry mogło być i z pewnością było wzorem dla licznych adeptów pianistyki. Na pierwszym planie niewątpliwie rubato – niepokojące i przejmujące do głębi, a jednak poddane ścisłym rygorom; jednoczące doskonale metrum – miarowe i jakby nieuchronne – z tym, co tę regularność próbuje zakłócać, rozbijać.
Chyba nie wszyscy wiedzą, że Chopin przygotowywał podręcznik – Metodę gry fortepianowej. Praca ta, przez niego nieukończona, została opracowana i wydana jako Szkice do metody gry fortepianowej przez Jeana-Jacquesa Eigeldingera w roku 1993; niedługo potem (1995) – w polskim przekładzie Zbigniewa Skowrona. Lektura fragmentów i porównanie z grą Olejniczaka nasuwają myśli, że mógłby on być chłonnym czytelnikiem.
Nad jego grą na pewno pochylą się teoretycy. Niech brzmi. Niech pozostanie żywy w naszej pamięci. (Iz.)